Sesja I

31.12.2019/01.01.2020 | Nauzyka (Gosia), Enrico (Jarek) | u Jarka

Tego dnia mistrz Vigilius wezwał Nauzykę do siebie osobiście. Zazwyczaj wszelkie polecenia i informacje dostawała od Klary, toteż ta zmiana zapowiadała coś naprawdę ważnego. Niestety jednak mistrz Vigilius swoim sposobem udzielił dziewczynie bardzo ogólnych informacji – miała udać się w podróż by spłacić dług jaki mistrz Vigilius zaciągnął ratując ją przed stosem. Nauzyka dowiedziała się, że musi ochronić życie krewnego barona Stargosa, jednak niczego więcej.
Po konkrety w rodzaju listu polecającego i funduszy na podróż Nauzyka udała się do Klary. Od niej również dowiedziała się też więcej szczegółów na temat swojej misji. Musiała udać się do zamku Stargos, gdzie miała odbyć się uczta z okazji urodzin pana zamku, barona Gregoriosa. Na to wydarzenie zaproszono nie tylko sąsiadów, ale i miedzy innymi owego krewnego.
Dopiero na miejscu Nauzyka dowiedziała się, że chodzi o Colombo d'Arienzo, brata Ercole d’Arienzo, pana na zamku d’Arienzo. Było powszechnie wiadome, że Ercole d’Arienzo nie darzy brata zbyt ciepłymi uczuciami. Właśnie Colombo był zagrożony, jednak skąd dokładnie miało nadciągnąć zagrożenie, tego Nauzyka mogła się tylko domyślać. Chcąc wykonać powierzone zadanie jak najbardziej samodzielnie, nie dopytywała Klary o żadne dodatkowe rzeczy i bezzwłocznie wyruszyła do zamku Stargos wraz z jedną ze zdążających tam karawan kupieckich.
Tymczasem Enrico spływał w dół Linnalią, a jego barka pełna była drewna i rudy z krasnoludzkich kopalń. Młody flisak miał nadzieję, że jego podróż przez Księstwa Graniczne przebiegnie gładko i bezpiecznie, bo chociaż w regionie powinien panować pokój, to jednak każde księstwo rządziło się swoimi prawami. W końcu dotarł do zamku Stargos gdzie zgodnie z wytycznymi zatrzymał się przy komorze celnej. Tam czekało go rozczarowanie – strażnicy nie zamierzali puścić go po przebytej kontroli, tylko kazali wyładować wszystkie towary do stojącej w pobliżu szopy (nie wyglądała ona na bezpieczne miejsce do składowania towarów). Okazało się, że z powodu uczty z okazji urodzin barona Stargosa żadne barki nie były przepuszczane dalej, tylko zatrzymywane. Oznaczało to dla Enrico przymusowy postój i najpewniej konieczność wydania pieniędzy na nocleg w gospodzie w wiosce pod zamkiem. Alternatywą było nocowanie na barce, co nie wydawało się złą perspektywą, jako że było lato, a i do szopy z towarami było o wiele bliżej z barki niż z gospody.
Gdy Enrico zajęty był przenoszeniem swoich towarów, do zamku dotarła Nauzyka. Zamek Stargos pamiętała ze swojego dzieciństwa – jej matka przez pewien czas tam pracowała, a że na zamku panowała przyjazna i rodzinna atmosfera, dzieci służby mogły tam czasem zawitać. Kolejnym wspomnieniem zamku było te kilka dni, które wygłodzona i zziębnięta Nauzyka tam spędziła zaraz przed tym, jak zabrał ją do siebie mistrz Vigilius. Chociaż dziewczyna miała możliwość odwiedzenia swojej wioski i spotkania się z rodziną, postanowiła w ogóle się tam nie zatrzymywać. Wciąż miała poczucie, że rodzina się jej wyparła, a gdy ostatni raz widziała matkę, ona sama jej powiedziała, że najpewniej nigdy już się nie zobaczą. Dla starszej kobiety perspektywa ta brzmiała jak okrutny wyrok, jednak Nauzyka zinterpretowała to raczej jako przecięcie wszelkich więzi łączących ją z rodziną. Na zamku przyjął ją Nicon Katsikios, naczelny majordomus, który od wielu lat służył na zamku. Nauzyka go znała – to on przyprowadził ją do Vigiliusa i powiedział, że ma do wyboru ponownie oddać się w ręce kapłanów Sigmara, albo podążyć za magiem. Korzystając z okazji porozmawiania z Niconem, Nauzyka dowiedziała się, że frakcja d’Arienzo już przybyła do zamku. Jechali oni właśnie na odsiecz królowi Lucasowi, a w zamku Stargos byli przejazdem – stąd duża liczba ich wojska znajdowała się w zamku. Nauzyka postanowiła też spytać Nicona o Colombo, to jednak okazało się niezbyt fortunnym posunięciem. Nicon od razu się spiął i powiedział tylko krótko i oschle, że pan Colombo przechodzi teraz trudny czas i wszyscy o tym wiedzą.
Jako że dopiero wieczorem miała odbyć się bardziej oficjalna kolacja, a samo przyjęcie zaplanowano następnego dnia, Nauzyka postanowiła przejść się nieco po zamku i może porozmawiać z innymi osobami. Niestety okazało się to mało owocne – wiadomości o procesie Nauzyki były rok temu gorącym tematem i dziewczyna wyraźnie czuła, że spotykane osoby odnoszą się do niej z rezerwą podszytą obawą.
To był moment, kiedy stopy zaniosły ją do komory celnej, gdzie Enrico właśnie skończył wyładowywać towary i rozważał, czy woli jednak zostać na barce czy stacjonować w gospodzie. Enrico chyba ominęły wszystkie wieści o losie Nauzyki, bo odniósł się do niej przyjaźnie i zagadywał o różne rzeczy. Dla Nauzyki była to w pewien sposób chwila wytchnienia po dniach podróży z nieznajomymi kupcami i pełnym rezerwy traktowaniem przez zamkową służbę, jednak wiedziała, że nie może sobie pozwolić na spędzanie czasu z Enrico skoro miała tutaj do wykonania ważne zadanie.
Dlatego zaskoczeniem było dla niej, że Enrico okazał się prawdziwą kopalnią informacji o Colombo i wydarzeniach na zamku Melimata (Thessos24 [01]). Nie chcąc tracić informatora, Nauzyka zorganizowała dla nich obojga nieco jedzenia z kuchni – siebie przedstawiła jako wysłanniczkę Castello Stellato, a Enrico jako swojego sługę – jako że na zamku pełno było nowych osób i ich służby, nie zadawano im żadnych pytań. Zamek Melimata został zaatakowany przez orków znienacka. Twierdza najpewniej by się obroniła, jednak atakujący orkowie w niczym nie przypominali typowej chaotycznej zbieraniny – byli wyszkoleni, bardzo liczni i dobrze zorganizowani. Szybko otoczyli twierdzę i okazało się, że obrońcy nie dadzą rady utrzymać się dotąd, aż przyjdą jakiekolwiek posiłki. Twierdza była jednak tylko pozornie odcięta od świata. Zlokalizowanymi pod zamkiem tunelami do wnętrza dostali się wysłannicy księżnej Eudoksji, którzy przekonali dowódców i załogę do tego, by zamiast ponosić heroiczną śmierć na straconej pozycji, spróbowali opuścić twierdzę i przegrupować się w innym miejscu. Początkowo Colombo postanowił odesłać całe swoje wojsko i zostać w twierdzy, by ją wysadzić, jednak plan ten nie doszedł do skutku – Colombo został ocalony i kto inny się poświęcił.
Po tym wszystkim Colombo oddał siebie i swoje wojsko do dyspozycji zakonu. Wyżej postawieni hierarchowie rozdzielili jego żołnierzy między inne zamki należące do sigmarytów, zaś jego samego wysłali do domu, i to dosłownie. Niestety jednak Colombo nie został ciepło przyjęty przez swojego brata - Ercole był mu nieżyczliwy na tyle, że Colombo był zmuszony udać się do zamku rodu Stargos, z którego pochodziła jego matka.
W oczach zwykłego ludu obrońcy Melimaty, z Colombo na czele, byli bohaterami. Jednak nie każdemu się to podobało – niektórzy wyżej postawieni dostojnicy kościoła Sigmara uważali odwrót z zamku za tchórzliwe ratowanie własnej skóry. W ich mniemaniu załoga Melimaty powinna ponieść chwalebną śmierć na murach zamku, ale zarówno Nauzyka jak i Enrico zgodnie stwierdzili, że łatwo rzucać takie frazesy będąc ludzką wersją pączka w maśle i siedząc daleko od jakichkolwiek zagrożeń. Nauzyka też szybko domyśliła się, że sytuacja ta na pewno będzie doskonałym powodem dla Ercole d’Arienzo by wetrzeć nieco soli w rany brata i może nawet ośmieszyć go przy ludziach. Te rozważania przerwała Marella, matka jednego ze starszych wioski, która na zamku pełniła rolę głównej służki ochmistrzyni. Uradowała się, widząc Nauzykę i od razu zaczęła wypytywać o to, jak jej się wiodło po pamiętnych wydarzeniach ceremonii Wróżby Losu. To wytrąciło Nauzykę z rytmu – nie były to tematy, o których chętnie dyskutowała, nie chciała też by Enrico zaczął się od niej dystansować wiedząc, że była oskarżona o czary. Dlatego ze wszystkich sił starała się wmówić Marelli że mistrz Vigilius po prostu szkoli ją na skrybę lub archiwistę, zaś ona sama nie ma daru magii. Dowiedziała się wtedy też, że jej rodzina akurat wyjechała z wioski na ślub jednej z jej starszych sióstr, jednak mając mocne postanowienie zerwania kontaktów z rodziną nie dopytywała Marelli o nic.
Obowiązki w końcu wezwały Marellę, jednak nim odeszła zaprosiła Nauzykę i Enrico na wieczór do siebie na kolację, na co oboje przystali.
Enrico i Nauzyka siedzieli jeszcze przez chwilę i roztrząsali dalej kwestię zamku Melimata, gdy w tym czasie na dziedziniec zajechał baron Michele Tartugis wraz z żoną Mariną, obstawą i wozami. Widać było po nich, że są nieco biedniejsi niż państwo Stargos. Baron Tartugis młodzieńcze lata miał już za sobą, czego dowodem był lekki brzuszek, jednak jego sylwetka zdradzała wciąż dobrą kondycję. Odziany był w zielony kaftan, a jego twarz zdobiła zadbana broda. Jego żona ubrana była w nieco ekstrawagancką, granatową suknię, a długie, ciemnoblond włosy zaplecione miała w gruby warkocz. Baronowa miała duże oczy i podłużną twarz, i możliwe że mogłaby być uznana za niegdyś urodziwą (pomimo nieco zbyt smukłej budowy), jednak chłód malujący się w jej spojrzeniu odzwierciedlał równie oziębły charakter.
Nie chcąc iść do Marelli z pustymi rękami, Enrico i Nauzyka udali się nad rzekę, gdzie Enrico udało się złowić dorodnego sandacza. Tak wyekwipowani udali się do Marelli, która kazała jakiejś służącej oporządzić rybę, sama zaś usiadła z gośćmi do stołu. Podała nieco domowego wina i czas upływał całej trójce na przeróżnych plotkach. Nauzyce udało się dowiedzieć nieco więcej na temat sytuacji panującej w rodzinie d’Arienzo.
Okazało się, że Colombo był pierworodnym synem barona d’Arienzo, męża Eleny Stargos. Wbrew tradycji nie został on jednak dziedzicem, a został oddany do zakonu na prośbę barona Gregoriosa Stargos, który obiecał że pierwszego wnuka odda Sigmarowi, jeśli uda mu się rozwiązać problemy dotyczące spornych terenów. Colombo był tym bardziej udanym i kochanym dzieckiem, co przerodziło się w zimną nienawiść jaką darzył go jego młodszy brat Ercole. Kolejną ważną informacją było to, że Colombo przybył do zamku sam, zaś jego ludzie z twierdzy Melimata zostali już rozdysponowani przez władze zakonne i podzieleni między inne twierdze. Czas szybko mijał i Nauzyka musiała udać się na oficjalną kolację – gdyby jej tam zabrakło, byłoby to bardzo źle widziane.
Gdy tylko Nauzyka opuściła pokój, Enrico wykorzystał tę okazję by dopytać się Marelli o przeszłość dziewczyny. Wtedy też dowiedział się, że została oskarżona o czary, jednak nie wywarło to na nim bardzo negatywnego wrażenia.
Tymczasem Nauzyka dotarła na kolację. Odbywała się ona w głównej sali w zamku. Przy największym stole siedzieli gospodarze, a po ich prawej stronie siedział wyraźnie smutny Colombo d’Arienzo, a po lewej jego brat, Ercole. Obok Colombo po drugiej stronie siedział baron Tartugis wraz z żoną. Przy pozostałych stołach usadzono resztę gości, do których między innymi należała Nauzyka, a także dwóch kapłanów Sigmara – jeden ze srebrnym, drugi ze złotym symbolem na szyi. Ten ze srebrnym symbolem był starszy i pełnił funkcję zamkowego kapelana. Co do tożsamości tego drugiego Nauzyka nie była pewna, ale widać było, że chociaż młodszy od kapelana, to traktuje go z wyższością.
W tym momencie Nauzyka zauważyła, że wśród dziewcząt usługujących przy głównym stole znajduje się Diana, która robiła wszystko, byle tylko Nauzyka jej nie zauważyła. Dziewczyna nie wiedziała, jak jej dawna koleżanka może zareagować na jej pojawienie się, ale w każdym razie na pewno warto było to sprawdzić. Może udałoby jej się pozyskać kolejną przydatną osobę na zamku? Nauzyka wstała od stołu i „przyskrzyniła” Dianę gdy ta usiadła na chwilę w sali obok, z której służba nosiła potrawy na główny stół.
Diana była przerażona i prosiła, żeby Nauzyka w nic jej nie zmieniała. Dziewczynie zrobiło się trochę przykro, ale postanowiła iść za ciosem i zastraszyć Dianę, dzięki czemu wyciągnęła od niej nieco informacji, nie były one jednak bardzo przydatne.
Colombo d’Arienzo opuścił kolację chyba najszybciej, jak na to pozwalała etykieta, a widząc że niewiele już zdziała, w jego ślady poszła również Nauzyka. Pamiętała mniej więcej rozkład korytarzy w zamku, toteż udało jej się wpaść (dosłownie) na Colombo. Jej pierwsza z nim rozmowa nie poszła najlepiej. Nauzyka poczuła się nieco przytłoczona koniecznością rozmowy ze szlachcicem i bohaterem. Powiedziała mu o tym, że grozi mu niebezpieczeństwo, a ona sama mu sprzyja i postara się go ochronić, jednak Colombo chyba nie do końca wziął na poważnie jej słowa. Trudno było się mu dziwić, skoro on był dowódcą zamku, a jakaś podejrzana szesnastolatka zapewniała, że będzie go chronić sama nie wiedząc, przed czym konkretnie. Colombo w końcu stwierdził, że uda się do kaplicy się pomodlić (bo i przyszło mu przez myśl, że Nauzyka zamierza go uwieść).
W końcu Nauzyka wróciła do Marelli, gdzie siedział też już Nicon. Narzekał on, że na zamku jest mnóstwo wojska d’Arienzów i wszystkich tych żołnierzy trzeba ogarnąć i nakarmić. Wspominał też swój czas, który spędził na zamku d’Arienzów wraz z Eleną – gdy Elena wyszła za mąż i przeniosła się do zamku d’Arienzów, Nicon podążył wraz z nią jako jej sługa. Widać było po nim, że jest bardzo przywiązany do swojej pani, nawet po jej śmierci. Narzekał na samych d’Arienzów i potwierdził to, co mówiła wcześniej Marella, mianowicie że Colombo jest tym bardziej udanym synem, a Ercole kompletnie nie, i aż dziwne jest, by jedna kobieta miała dwoje dzieci tak różniących się charakterami.
Plotki przy winie przerwał jakiś krzyk, który doszedł z dalszej części zamku. Nauzyka i Enrico postanowili to sprawdzić, a gdy dotarli na miejsce, okazało się, że znaleziono zwłoki jednej ze służących. Leżała przy wyjściu ze składziku z przetrąconym karkiem. Nauzyka na wszelki wypadek wpatrzyła się w Wiatry Magii szukając nadnaturalnej przyczyny, jednak nic nie wskazywało na to, by ktoś posłużył się magią do zabicia dziewczyny. Wśród zebranej wokół służby już było słychać komentarze, że „nie powinna była się puszczać”. Podejrzenia momentalnie padły na barona Tartugisa, który znany był z utrzymywania przelotnych intymnych kontaktów z przeróżnymi kobietami, bez względu na ich status społeczny.
Enrico pobiegł z powrotem do pokoju Marelli, by powiadomić ją i majordomusa o tym, co się wydarzyło na zamku, zaś Nauzyka postanowiła odnaleźć Colombo w kaplicy. Obawiała się, że śmierć służącej mogła być jedynie odwróceniem uwagi i że ktoś spróbuje teraz zabić Colombo.
W kaplicy modlił się sam Colombo oraz kapłan ze złotym symbolem. Początkowo Nauzyka również uklęknęła w jednej z ław, a potem dołączył do niej Enrico. Gdy zaczęli rozmowę o służącej, usłyszał ich kapłan i poszedł zobaczyć wszystko na własne oczy. Ten moment wykorzystała Nauzyka by porozmawiać z Colombo. Był tak zaabsorbowany swoją modlitwą, że nie usłyszał nic z rozmowy i wszystko trzeba było mu opowiedzieć ponownie. Nauzyka podzieliła się z nim swoimi podejrzeniami, że ktoś mógł wykorzystać służącą by zrobić zamieszanie na zamku, a następnie spróbować go zabić. Colombo wydawał się przybity nie tym, że ktoś nastaje na jego życie, tylko raczej informacją, że ktoś mógł tak lekko podejść do życia drugiej osoby by użyć jej śmierci jako przykrywki. Enrico odprowadził Colombo do głównej sali, po drodze starając się mu powiedzieć, że on sam uważa go za bohatera i jeśli Colombo będzie potrzebował pomocy, Enrico na pewno jej mu udzieli.
Gdy jeszcze byli w kaplicy, sługa przyszedł po Nauzykę, by ta spotkała się z Niconem. Tam Nicon udowodnił, że nie jest majordomusem z przypadku i wie, jak zająć się zamkiem. Powiedział, że domyśla się, kim jest Nauzyka i dlaczego Vigilius ją tu przysłał, a w obliczu zagrożenia dla zamku i oczerniania jednego z jego gości musi chwycić się wszelkich środków, by naprostować sytuację. Na szczęście cele Nauzyki i Nicona były wspólne – Nauzyka podzieliła się z nim swoją wiedzą o tym, że Colombo jest zagrożony i jej misja w zamku polega na uchronieniu go przed śmiercią. Jako że Colombo był ukochanym synem ukochanej pani Nicona, mężczyzna zapewnił Nauzykę, że nie zostanie sama ze swoim śledztwem.
To był bardzo długi dzień i po tych wydarzeniach w końcu Nauzyka i Enrico poszli spać. Nauzyka w przygotowanym dla niej pokoju, zaś Enrico (jako jej służący) wraz z resztą służby w kuchni.
Rano oboje zjedli śniadanie – Nauzyka w głównej sali, Enrico zaś wraz ze służbą. W głównej sali nikt nie śmiał się nawet odezwać i wypowiedzieć o wydarzeniach poprzedniej nocy, jako że byłoby to niestosowne względem gospodarzy, toteż dziewczyna nie dowiedziała się niczego ciekawego. O wiele więcej szczęścia miał Enrico, jako że służba była bardzo skora do plotek.
Okazało się, że zamordowana służąca nazywała się Catarina, podniosło się też trochę głosów, że „miała co chciała”.
Po śniadaniu po Nauzykę posłała Marina Tartugis, żona barona podejrzewanego o zabójstwo służącej. Baronowa Tartugis podzieliła się z Nauzyką informacjami, że podejrzewa, że jej mąż jest pod wpływem zaklęcia rzuconego przez wiedźmę, która uczyniła z niego swojego kochanka, a gdy baron uwiódł inną kobietę, zapałała rządzą zemsty i zamordowała biedną dziewczynę. Ponoć wiedźma mieszkała gdzieś na terenach baronii Tartugisów, a gdy ci przybyli do zamku Stargos, to samo zrobiła i wiedźma by pilnować swojego „ukochanego”. Baronowa bardzo mocno podkreślała, że wiedźma na pewno jest poza murami zamku, najpewniej w gospodzie lub w lesie. Nauzyka nie uwierzyła w ani jedno słowo - uważała, że baronowa ma jakiś interes w tym, by Nauzyka opuściła zamek, ale nie była do końca pewna, jaki. Nie mogła jednak powiedzieć tego baronowej w twarz, tylko powiedziała, że oczywiście zajmie się sprawą, nadmieniła też że mężczyźni nigdy nie biorą takich spraw na poważnie (baronowa wspominała, że na początku próbowała o swoim problemie rozmawiać z kapłanami Sigmara, ci jednak to zbagatelizowali), i ta reakcja wydawała się cieszyć baronową.
Nauzyka poprosiła Enrico, by ten udał się do gospody w wiosce i nieco poplotkował starając się wywiedzieć, czy faktycznie gdzieś tam była jakakolwiek wiedźma. Ku jej bezbrzeżnemu zdziwieniu Enrico wrócił z informację, że w wiosce widziano kobietę, która odpowiadała rysopisowi podanemu przez baronową. Samotna, o ciemnej karnacji i długich, falowanych włosach, zakończyła zaloty jednego z wieśniaków celnym kopem w krocze. Podobno też udała się do lasu.
Ani Enrico, ani Nauzyka nie mieli możliwości wytropienia wiedzmy w lesie, toteż postanowili podzielić się informacjami z Niconem. On zasugerował, by jednak spróbować przedstawić tę sprawę kapłanom Sigmara, a konkretnie ojcu Carlo, zamkowemu kapelanowi. Niestety jednak ojciec Carlo był bardzo bierny i zachowawczy w swoich słowach. Niespecjalnie wierzył, by wiedźma faktycznie była jakimś zagrożeniem, wspomniał też że jedna ze służących doniosła, jakoby Diana spotkała się z wiedźmą i brała od niej jakiś pakunek.
To zawsze był jakiś trop, więc Nauzyka bez skrupułów ponownie przycisnęła Dianę, ta zaś potwierdziła, że spotkała się z wiedźmą. Wyznała, że wzięła od niej jakiś pakunek, a następnie przekazała go baronowej Philomeli Philis. Nauzyka poszła wywiedzieć się nieco na temat baronowej, ale uzyskane informacje nie do końca pasowały do osoby zdolnej być w komitywie z jakąkolwiek wiedźmą. Baronowa była dość ładną kobietą w średnim wieku, która uchodziła za miłą i serdeczną, a jej małżeństwo z baronem Hermesem Philisem było raczej udane. Ponownie Nauzyka i Enrico podzielili się swoimi informacjami z Niconem i majordomus zdziwił się, że baronowa Philis może być w jakichkolwiek konszachtach z wiedźmą, skoro przybyła tu tak niedawno.
Nauzyka i Enrico ponownie pomówili z ojcem Carlo, jednak nie chciał on podać imienia służącej, która „wsypała” Dianę. Potwierdził jednak, że nie była to zamordowana Catarina. Enrico i Nauzyka nie do końca mieli pomysł, jak rozwiązać całą tę zagmatwaną sprawę. Po namyśle postanowili, że Enrico powinien porozmawiać z Dianą – może trzeba było wesołego i łagodnego podejścia, by wydobyć z niej informacje, a nie zastraszania. Nauzyka zaś pomówiła z Marellą.
Dowiedziała się od niej, że Diana spotyka się z jakimś mężczyzną i „na zbyt wiele mu pozwala”, na szczęście jednak Marella powiedziała, że jest to człowiek w miarę równy jej stanem i może z tego związku coś jednak będzie. Enrico w rozmowie z Dianą również wyczuł, że jest kompletnie odporna na wszelkie jego miłe słowa nie dlatego, że nie jest w jej typie, ale dlatego, że po prostu już kogoś ma. Te wszystkie informacje pozwoliły Nauzyce połączyć fakty i dojść do wniosku, że Diana wcale nie potrzebowała pakunku dla baronowej Philis, ale dla siebie i że pakunek zawierał jakiś specyfik o działaniu poronnym. Diana rozczarowała ją jako osoba, ale mimo to Nauzyka odnalazła ją po raz kolejny i wyraźnie powiedziała, by ta nie próbowała mieszać się w rzeczy, które ją przerastają i nie łamała prawa. Przypomniała jej też, jak brzmiała jej Wróżba Losu, a ta nie była wesoła i sugerowała, że Diana umrze będąc torturowana. Diana w końcu też przyznała się, że została zastraszona przez służkę baronowej Mariny, która kazała jej właśnie w ten sposób odpowiadać, albo wyda ją kapłanom Sigmara.
Nauzyka postanowiła zrobić użytek ze swojej magii. Poszła na niezobowiązujący spacer po skrzydle gościnnym i użyła zaklęcia Podsłuch, by dowiedzieć się o czym może mówić baronowa Marina. Rozmawiała ona ze służącą, ale z urywek słów nie dało się bardzo dużo wywnioskować. Mówiła, że „W końcu się od niego uwolni”.
W końcu przyszedł czas wieczornego bankietu. Nauzyka się na niego udała, a Enrico poprosiła by czatował w okolicach głównej sali i jeśli Colombo ją opuści, to niech mu towarzyszy.
Zgodnie z ich przewidywaniami, Colombo opuścił ucztę tak szybko, jak tylko pozwalała na to etykieta i udał się do kaplicy – po drodze towarzyszył mu Enrico. Nauzyka również szybko za nimi podążyła, a po drodze spotkała Nicona.
O ile Colombo i Enrico bez przeszkód dotarli do kaplicy, gdzie potem znalazł się jeszcze kapłan Sigmara ze złotym symbolem, o tyle Nauzyka i Nicon nie mieli tyle szczęścia. Gdy szli, Nicon zerknął przez okno i rzucił, że żołnierzy d’Arienzo jest jakoś więcej, niż mu się wydawało, a ledwie chwilę później w całym zamku wybuchła walka. Ku przerażeniu obojga stało się jasne, że d’Arienzo nie wziął ze sobą wojska tylko po to, by wesprzeć króla Lucasa, a przybywając na przyjęcie urodzinowe barona Stargosa wcale nie zamierza życzyć mu stu lat. Oto dochodziło do masakry, której nic już nie było w stanie zatrzymać.
Nauzyka i Nicon pobiegli do kaplicy, jednak po drodze musieli omijać patrole żołnierzy d’Arienzo. W pewnym momencie jeden z żołnierzy ich zauważył i Nauzyka obawiała się, że to będzie smutny koniec całej tej misji, jednak niespodziewanie Nicon poradził sobie z przeciwnikiem jednym cięciem miecza.
Tymczasem w kaplicy kapłan Sigmara słysząc i widząc, co dzieje się na zewnątrz, przytomnie postanowił zabarykadować drzwi ciężkimi ławami i klęcznikami. Przeciwnego zdania był Colombo, który chciał wybiec z kaplicy i walczyć w obronie mordowanych niewinnych, ale na szczęście Enrico przekonywał go do porzucenia tego zamiaru na tyle długo, że z bocznego wejścia do kaplicy wypadła Nauzyka z Niconem. Nicon zebrał grupę i poprowadził znanymi sobie krętymi korytarzami i prywatnymi komnatami w kierunku barki Enrico, stanowiącej teraz jedyną nadzieję na ratunek.
Droga nie była łatwa. Nie tylko Nauzyka i Enrico musieli patrzeć na trupy zaszlachtowanej służby, ale i Nicon zerknął tylko do komnaty państwa i pokręcił ze smutkiem głową – wtedy jasnym się stało, że baron Stargos z żoną nie żyją. W pewnym momencie grupa natknęła się na baronową Marinę, która widząc Nauzykę początkowo się uśmiechnęła, ale gdy tylko zobaczyła również Colombo zaczęła krzyczeć „Tu są!”, czym ściągnęła na całą grupę pogoń. Żołnierze nie dopadli ich na szczęście i w końcu wszystkim udało się wsiąść na barkę.
Cóż, prawie wszystkim. Nicon postanowił osłonić odwrót grupy i stanął do walki z trzema żołnierzami d’Arienzów, którzy starali się ich zatrzymać na nabrzeżu. Starszy majordomus walczył dzielnie i udało mu się powalić dwóch żołnierzy, jednak w ostatniej chwili fortuna się od niego odwróciła. Nauzyka i Enrico widzieli już tylko jak miecz trzeciego żołnierza przebija dzielnego sługę.
Pozostała przy życiu czwórka czym prędzej popłynęła barką w dół rzeki.

Komentarze